Film Przejdź do:



Co jednak, gdy osądzanie ludzi należy do obowiązków zawodowych? Presja, powaga, odpowiedzialność, świadome działanie – powinny towarzyszyć podejmowaniu każdej decyzji, zwłaszcza, jeśli po drugiej stronie stoi człowiek.


Ewa Orczykowska


W Y R O K

test


Biblia mówi: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”.

test


Z innej perspektywy patrząc – własny interes. Niechęć do marnowania cennego czasu, komfort, wygoda i – przede wszystkim – kalkulacja własnego zysku, sprawiają że zbyt pochopnie przekształcamy rzeczywistość. Zmiana decyzji postrzegana jest jako oznaka słabości. Czy na pewno?

Temat ponadczasowy, a w kinie poruszony już kilkadziesiąt lat temu – w pierwszym filmie jeszcze żyjącego (dziś ma 87 lat) amerykańskiego reżysera Sidneya Lumeta. „12 gniewnych ludzi” to historia jednej sprawy, zamknięta w jednym pomieszczeniu. 12 przysięgłych ma zdecydować o losie młodego Latynosa, oskarżonego o morderstwo.


...różne motywy kierują decyzją poszczególnych sędziów: od obojętności, poprzez rasizm i uprzedzenia, po osobiste traumy...

Wyrok musi zapaść jednogłośnie. Wydawałoby się, że film może skończyć się po 10 minutach – wśród sędziów pojawia się jednak jeden głos sprzeciwu. To znakomity aktor Henry Fonda, który poddaje w wątpliwość pochopnie podjętą decyzję. 90-minutowa analiza okoliczności sprawy przełamuje po kolei pozostałą jedenastkę – chłopiec zostaje uniewinniony.

W toku akcji okazuje się, jak różne motywy kierują decyzją poszczególnych sędziów: od obojętności, poprzez rasizm i uprzedzenia, po osobiste traumy. Pojawia się pytanie: czy 12 nieobiektywnych osobowości jest w stanie wziąć pod uwagę tylko fakty, logicznie je połączyć i tylko na ich podstawie podjąć decyzję? Czy taki system decydowania o losie człowieka jest skuteczny?


„Dwunastu gniewnych ludzi” nakręcono w 19 dni, wydając na to tylko 350 tysięcy dolarów (dla porównania – "Avatar" Jamesa Camerona kosztował 237 milionów dolarów). Film dostał 3 nominacje do Oscara i doczekał się kilkunastu remake’ów: w 1997 roku powtórnie nakręcili go Amerykanie, dwukrotnie (w 1959 i 1973) – Polacy, a 3 lata temu rosyjski reżyser Nikita Michałkow. Nominowany do Oscara w 2008 roku (kategoria: najlepszy film nieanglojęzyczny) obraz „12” nie jest  dokładnym powieleniem pierwowzoru Lumeta z lat 50. Pewne zachowania człowieka, które Amerykanin poddał krytyce, nigdy nie ulegną zmianie. Zawsze chęć panowania silniejszej jednostki nad słabszymi, strach przed oceną innych czy ostracyzm ogółu wobec człowieka wybijającego się ponad przeciętność, będą nas charakteryzowały. Michałkow swój film osadza jednak we współczesnej Rosji, a oskarżonym o morderstwo młodzieńcem jest Czeczen.

test

...chęć opanowania silniejszej jednostki...... strach przed oceną innych...... ostracyzm....

Podobnie jak u Lumeta, Michałkow przedstawił w swoim filmie strukturę społeczną współczesnego mu kraju. Wśród przysięgłych mamy pracownika korporacji, artystę, zarządcę cmentarza, komunistów, wreszcie byłego oficera Armii Czerwonej. Zarówno Amerykanie 50 lat temu, tak samo Rosjanie żyjący w XXI wieku, nie potrafią się ze sobą porozumieć. Są egoistami i frustratami, nie potrafią słuchać i coraz bardziej ufają sile pieniądza.

Tak naprawdę głównym tematem „12” jest jednak coś innego. Film „12 gniewnych ludzi”  pokazywał niedoskonałości wymiaru sprawiedliwości; Michałkow w rozmowach bohaterów analizuje najnowszą historię Rosji, wchodząc w dialog z rosyjską propagandą, która od lat piętnuje terrorystów z byłych zakaukaskich republik. Reżyser próbuje wskazać, że bezcelowe jest szukanie wspólnego wroga, które ma mieć na celu jednoczenie społeczeństwa. Wskazuje też na prowizoryczność całego systemu orzekania o winie i karze – posiedzenie przysięgłych odbywa się w sali gimnastycznej. Podobnie jak u Lumeta, po długiej (film trwa 3 godziny) analizie, wszyscy sędziowie zmieniają zdanie.

...bezcelowe jest szukanie wspólnego wroga, które ma mieć na celu jednoczenie społeczeństwa...

test

Obydwa filmy to jednak nie tylko pokazanie wad systemu i krytyka wymiaru sprawiedliwości. To również wskazanie na relatywność i pokazanie cech, jakie powinien posiadać lider. W obu obrazach zmiana decyzji jest wynikiem działań jednego człowieka, który nie tylko merytorycznymi argumentami przekonuje do siebie resztę. I u Lumeta, i u Michałkowa charyzma i pewność siebie stają się kluczem do osobistego sukcesu, który przy okazji działa w słusznej sprawie.


W Y R O K


Ewa Orczykowska


Biblia mówi: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”.



Co jednak, gdy osądzanie ludzi należy do obowiązków zawodowych? Presja, powaga, odpowiedzialność, świadome działanie – powinny towarzyszyć podejmowaniu każdej decyzji, zwłaszcza, jeśli po drugiej stronie stoi człowiek.


Z innej perspektywy patrząc – własny interes. Niechęć do marnowania cennego czasu, komfort, wygoda i – przede wszystkim – kalkulacja własnego zysku, sprawiają że zbyt pochopnie przekształcamy rzeczywistość. Zmiana decyzji postrzegana jest jako oznaka słabości. Czy na pewno?

Temat ponadczasowy, a w kinie poruszony już kilkadziesiąt lat temu – w pierwszym filmie jeszcze żyjącego (dziś ma 87 lat) amerykańskiego reżysera Sidneya Lumeta. „12 gniewnych ludzi” to historia jednej sprawy, zamknięta w jednym pomieszczeniu. 12 przysięgłych ma zdecydować o losie młodego Latynosa, oskarżonego o morderstwo.


...różne motywy kierują decyzją poszczególnych sędziów: od obojętności, poprzez rasizm i uprzedzenia, po osobiste traumy...

Wyrok musi zapaść jednogłośnie. Wydawałoby się, że film może skończyć się po 10 minutach – wśród sędziów pojawia się jednak jeden głos sprzeciwu. To znakomity aktor Henry Fonda, który poddaje w wątpliwość pochopnie podjętą decyzję. 90-minutowa analiza okoliczności sprawy przełamuje po kolei pozostałą jedenastkę – chłopiec zostaje uniewinniony.

W toku akcji okazuje się, jak różne motywy kierują decyzją poszczególnych sędziów: od obojętności, poprzez rasizm i uprzedzenia, po osobiste traumy. Pojawia się pytanie: czy 12 nieobiektywnych osobowości jest w stanie wziąć pod uwagę tylko fakty, logicznie je połączyć i tylko na ich podstawie podjąć decyzję? Czy taki system decydowania o losie człowieka jest skuteczny?


„Dwunastu gniewnych ludzi” nakręcono w 19 dni, wydając na to tylko 350 tysięcy dolarów (dla porównania – "Avatar" Jamesa Camerona kosztował 237 milionów dolarów). Film dostał 3 nominacje do Oscara i doczekał się kilkunastu remake’ów: w 1997 roku powtórnie nakręcili go Amerykanie, dwukrotnie (w 1959 i 1973) – Polacy, a 3 lata temu rosyjski reżyser Nikita Michałkow. Nominowany do Oscara w 2008 roku (kategoria: najlepszy film nieanglojęzyczny) obraz „12” nie jest  dokładnym powieleniem pierwowzoru Lumeta z lat 50. Pewne zachowania człowieka, które Amerykanin poddał krytyce, nigdy nie ulegną zmianie. Zawsze chęć panowania silniejszej jednostki nad słabszymi, strach przed oceną innych czy ostracyzm ogółu wobec człowieka wybijającego się ponad przeciętność, będą nas charakteryzowały. Michałkow swój film osadza jednak we współczesnej Rosji, a oskarżonym o morderstwo młodzieńcem jest Czeczen.

...chęć opanowania silniejszej jednostki...... strach przed oceną innych...... ostracyzm....

Podobnie jak u Lumeta, Michałkow przedstawił w swoim filmie strukturę społeczną współczesnego mu kraju. Wśród przysięgłych mamy pracownika korporacji, artystę, zarządcę cmentarza, komunistów, wreszcie byłego oficera Armii Czerwonej. Zarówno Amerykanie 50 lat temu, tak samo Rosjanie żyjący w XXI wieku, nie potrafią się ze sobą porozumieć. Są egoistami i frustratami, nie potrafią słuchać i coraz bardziej ufają sile pieniądza.

Tak naprawdę głównym tematem „12” jest jednak coś innego. Film „12 gniewnych ludzi”  pokazywał niedoskonałości wymiaru sprawiedliwości; Michałkow w rozmowach bohaterów analizuje najnowszą historię Rosji, wchodząc w dialog z rosyjską propagandą, która od lat piętnuje terrorystów z byłych zakaukaskich republik. Reżyser próbuje wskazać, że bezcelowe jest szukanie wspólnego wroga, które ma mieć na celu jednoczenie społeczeństwa. Wskazuje też na prowizoryczność całego systemu orzekania o winie i karze – posiedzenie przysięgłych odbywa się w sali gimnastycznej. Podobnie jak u Lumeta, po długiej (film trwa 3 godziny) analizie, wszyscy sędziowie zmieniają zdanie.

...bezcelowe jest szukanie wspólnego wroga, które ma mieć na celu jednoczenie społeczeństwa...

Obydwa filmy to jednak nie tylko pokazanie wad systemu i krytyka wymiaru sprawiedliwości. To również wskazanie na relatywność i pokazanie cech, jakie powinien posiadać lider. W obu obrazach zmiana decyzji jest wynikiem działań jednego człowieka, który nie tylko merytorycznymi argumentami przekonuje do siebie resztę. I u Lumeta, i u Michałkowa charyzma i pewność siebie stają się kluczem do osobistego sukcesu, który przy okazji działa w słusznej sprawie.

Wykłady

Zobacz wszystkie
wróć do góry

Warto zobaczyć

Warto zobaczyć

Nasze publikacje

Oferty

12 gniewnych ludzi

reżyseria: Sidney Lumet
scenariusz: Reginald Rose
produkcja: USA

12

reżyseria: Nikita Michałkow
scenariusz: Nikita Michałkow Vladimir Moiseyenko Aleksandr Novototsky
produkcja: Rosja

Film

Zobacz inne teksty

Prawo

Prawo

Prawo