Podróże Przejdź do:
Wyjeżdżający na Wschód Polacy wykupują polisy na życie, szczepią się na choroby zakaźne, a w skrajnych przypadkach - żegnają z krewnymi i przyjaciółmi! Jakby Rosja była jakąś bliżej niezbadaną czarną dziurą. Czy jednak moskiewskie dzielnice tak bardzo różnią się od swojskiej Pragi lub betonowej dżungli Nowej Huty? Każdy zdrowo myślący człowiek jest świadom tego, że nocny spacer w pojedynkę z wypchanym portfelem często kończy się źle, a pozostawione bez opieki radio samochodowe może uszczęśliwić kogoś innego niż pierwszy właściciel. Tak czy inaczej, w pewnych sytuacjach w obu krajach bywa podobnie. Z tym, że w Rosji jest znacznie zimniej.
My, Polacy, jesteśmy przekonani, że wiemy już wszystko na temat naszych wschodnich sąsiadów. Że zrozumiemy ich mowę nawet wtedy, jeśli nigdy w życiu nie uczyliśmy się języka rosyjskiego. Że znamy ich na wskroś, dzięki epoce ustrojowego „bratania się” obu narodów. A tymczasem statystyczny Polak tak naprawdę wcale nie rozumie Rosji i być może nawet nie miał nigdy kontaktu z Rosjanami. Podobnie wygląda to po drugiej stronie. Rosjanie wierzą, że wszyscy Polacy są zarozumiali, nastawieni roszczeniowo i regularnie nawiedzani przez własną historię. Tymczasem statystyczny Rosjanin prawdopodobnie nigdy nie był w Polsce i zbyt wielu Polaków pewnie też w swym życiu nie oglądał. O ile w ogóle. I gdy obu nacjom przychodzi zrobić coś wspólnie dla obopólnej korzyści, to nagle okazuje się, że:
Osławione rosyjskie powitanie „na misia” połączone z siarczystym całowaniem się rzeczywiście obowiązuje, ale … tylko krewnych i znajomych. W kręgach zawodowych Rosjanie witają się zwykłym uściskiem ręki. To samo dotyczy sposobów zwracania się do innych. Ci, którzy się znają i pozostają ze sobą w bliskich relacjach, częstują się wzajemnie przydomkami, zdrobnieniami lub imieniem połączonym z patronimicum, jak np.: bos (czyli „szef”), Sasza (skrót od Aleksandra), Aljeksandr Fjodorow (imię własne plus patronimicum). Przejście z „Pan”/”Pani” (Gospadin/Gaspaża) na „ty” (czyli imię plus patronimicum właśnie) jest sprawą indywidualną.
Ciekawe, że rosyjskie nazwiska nie są zbyt różnorodne, więc w praktyce dość często się powtarzają. Stąd, w kontaktach biznesowych Rosjanie często prócz nazwiska dodatkowo podają również datę urodzin, by uniknąć ewentualnej pomyłki. Mimo ewidentnych podobieństw między Słowianami wschodnimi (Rosjanie) i zachodnimi (Polacy), komunikujemy się nieco inaczej. Przede wszystkim dystans interpersonalny jest inny. Rosjanie akceptują fizyczną bliskość, co często wprawia Polaków w zakłopotanie. Zdecydowaną większość rosyjskich wulgaryzmów można wyrazić gestami. Zatem lepiej panować nad własną gestykulacją, by przypadkowo nie przekazać czegoś obraźliwego.
Nawet powszechnie znane gesty, jak „ok” mogą wyglądać dwuznacznie, natomiast trzymanie rąk w kieszeniach i zakładanie nogi na nogę jest uznawane za niegrzeczne. Zachowujemy się też trochę inaczej. W Rosji w miejscach publicznych należy obowiązkowo zdjąć wierzchnie ubranie i pozostawić w szatni lub ładnie złożone trzymać przy sobie. Załatwianie jakichkolwiek spraw w płaszczu i czapce postrzega się jako objaw prostactwa. Nie powinno się też pogwizdywać, czy nucić pod nosem, bo to przynosi pecha w interesach. Rosjanie są ogólnie rzecz biorąc dość przesądni, to w końcu od nich zapożyczyliśmy odpukiwanie w niemalowane i przysiadanie na kilka sekund przed wyjściem z domu. Z tradycją nie wygramy, więc lepiej na nią nie gwizdać.
Wilk i zając
Rosjanie są z reguły twardymi negocjatorami. Odporni psychicznie i pewni siebie, nie dają się łatwo zbić z tropu. Wiele technik psychologicznych np. rotacji negocjatorów, dekoncentrowania, dobry - zły, tysiąca wyjątków, kompletnie na nich nie działa. Negocjując z nimi trzeba więc z góry nastawić się, że nie będzie wcale łatwo. Rosjanie nie poddają się presji czasu. Przeciwnie, często celowo przedłużają wstępny etap rozmów (żmudny sam w sobie, ze względu na biurokratyczne zasieki), by wymusić na coraz bardziej zniecierpliwionym partnerze jak największe ustępstwa. Chętnie organizują też kolacje biznesowe, licząc że rozmówca ma „słabą głowę”, a nieformalna atmosfera zrobi swoje.
Nie pozwalają drugiej stronie renegocjować zawartych porozumień, choć sami często to robią. Mimo wszechobecnego w Rosji chaosu i absurdów tamtejszej gospodarki, Rosjanie są dobrymi specjalistami w wielu dziedzinach i przystępują do interesów lepiej przygotowani, niż by się mogło wydawać. Lekceważenie takiego przeciwnika może okazać się poważnym błędem.
Z rad praktycznych, warto wziąć sobie do serca poniższe uwagi. Dobrze jest utrzymywać stały kontakt wzrokowy z rosyjskim rozmówcą, nawet jeśli komunikujemy się z nim za pośrednictwem tłumacza. Zwracajmy się również bezpośrednio do niego, pomijając inne, obecne przy tym osoby. Akceptowaną (i generalnie wyczekiwaną) grę stanowi nagłe przerywanie rozmów i opuszczanie sali konferencyjnej w lepiej lub gorzej udawanym gniewie. To swego rodzaju przerywnik, który Rosjanie często stosują i który również zastosować mogą (a nawet powinni!) obcokrajowcy. Niedopuszczalne u obcojęzycznego partnera są natomiast hałaśliwość i zbytnia poufałość, choć, co ciekawe, sami Rosjanie są z natury głośni i lubią budować wrażenie zażyłych relacji (niespodziewanie przechodząc z formy „Pan” na „ty”, poklepując po ramieniu, pytając o sprawy rodzinne). Te dwa wskazane elementy są jednak w rosyjskiej kulturze biznesowej ewidentnie zarezerwowane dla gospodarza, a dostrojenie się obcokrajowca do tradycyjnych dla Rosjan form ekspresji, przysporzy mu opinii łatwo dającego się zmanipulować. Natomiast bardzo dobrze przyjmowane są na Wschodzie niewielkie przysługi, jak na przykład podwiezienie kogoś, pomoc przy krótkich tłumaczeniach, użyczenie telefonu itd. Takie drobiazgi budują atmosferę wzajemnego szacunku, a to Rosjanie właśnie zdają się być przewrażliwieni na punkcie tego, by czasem nie patrzono na nich z góry. Narodowe kompleksy leczą z reguły pokazem siły.
Rosjanie oczekują od obcokrajowców, że będą wyglądać i zachowywać się jak obcokrajowcy. Dlatego też klasyczny, zachodnioeuropejski strój służbowy, niewątpliwie wyróżniający się na tle nieco kiczowatej mody wschodniosłowiańskiej, będzie swego rodzaju znakiem rozpoznawczym. Dla dobra własnego interesu nie warto wtapiać się w tłum, bo akurat w biznesie Rosja traktuje obcokrajowców priorytetowo. Bardzo dobrym pomysłem jest również stworzenie własnego systemu identyfikacyjnego na rynku wschodnim, tj. przygotowanie rosyjskojęzycznych wizytówek, teczek ofertowych, papieru firmowego, materiałów informacyjnych itd. Europa Wschodnia lubi także to, co Zachodniej zdążyło się już znudzić, a więc wszelkiego rodzaju gifty firmowe.
W ogóle wręczanie prezentów, niestosowne w rozumieniu Polaków, stanowi nieodłączny element rosyjskich interesów. Warto zatem przemyśleć tę kwestię i ewentualnie przygotować dla Rosjan ładne, neutralne i kojarzone z Polską gifty, opatrzone firmowym logo. Najlepszym prezentem dla rosyjskiego partnera będzie pewnie jednak czyste konto i brak uprzedzeń. Takie podejście zwykle procentuje.
Wyjeżdżający na Wschód Polacy wykupują polisy na życie, szczepią się na choroby zakaźne, a w skrajnych przypadkach - żegnają z krewnymi i przyjaciółmi! Jakby Rosja była jakąś bliżej niezbadaną czarną dziurą. Czy jednak moskiewskie dzielnice tak bardzo różnią się od swojskiej Pragi lub betonowej dżungli Nowej Huty? Każdy zdrowo myślący człowiek jest świadom tego, że nocny spacer w pojedynkę z wypchanym portfelem często kończy się źle, a pozostawione bez opieki radio samochodowe może uszczęśliwić kogoś innego niż pierwszy właściciel. Tak czy inaczej, w pewnych sytuacjach w obu krajach bywa podobnie. Z tym, że w Rosji jest znacznie zimniej.
My, Polacy, jesteśmy przekonani, że wiemy już wszystko na temat naszych wschodnich sąsiadów. Że zrozumiemy ich mowę nawet wtedy, jeśli nigdy w życiu nie uczyliśmy się języka rosyjskiego. Że znamy ich na wskroś, dzięki epoce ustrojowego „bratania się” obu narodów. A tymczasem statystyczny Polak tak naprawdę wcale nie rozumie Rosji i być może nawet nie miał nigdy kontaktu z Rosjanami. Podobnie wygląda to po drugiej stronie. Rosjanie wierzą, że wszyscy Polacy są zarozumiali, nastawieni roszczeniowo i regularnie nawiedzani przez własną historię. Tymczasem statystyczny Rosjanin prawdopodobnie nigdy nie był w Polsce i zbyt wielu Polaków pewnie też w swym życiu nie oglądał. O ile w ogóle. I gdy obu nacjom przychodzi zrobić coś wspólnie dla obopólnej korzyści, to nagle okazuje się, że:
Osławione rosyjskie powitanie „na misia” połączone z siarczystym całowaniem się rzeczywiście obowiązuje, ale … tylko krewnych i znajomych. W kręgach zawodowych Rosjanie witają się zwykłym uściskiem ręki. To samo dotyczy sposobów zwracania się do innych. Ci, którzy się znają i pozostają ze sobą w bliskich relacjach, częstują się wzajemnie przydomkami, zdrobnieniami lub imieniem połączonym z patronimicum, jak np.: bos (czyli „szef”), Sasza (skrót od Aleksandra), Aljeksandr Fjodorow (imię własne plus patronimicum). Przejście z „Pan”/”Pani” (Gospadin/Gaspaża) na „ty” (czyli imię plus patronimicum właśnie) jest sprawą indywidualną.
Ciekawe, że rosyjskie nazwiska nie są zbyt różnorodne, więc w praktyce dość często się powtarzają. Stąd, w kontaktach biznesowych Rosjanie często prócz nazwiska dodatkowo podają również datę urodzin, by uniknąć ewentualnej pomyłki. Mimo ewidentnych podobieństw między Słowianami wschodnimi (Rosjanie) i zachodnimi (Polacy), komunikujemy się nieco inaczej. Przede wszystkim dystans interpersonalny jest inny. Rosjanie akceptują fizyczną bliskość, co często wprawia Polaków w zakłopotanie. Zdecydowaną większość rosyjskich wulgaryzmów można wyrazić gestami. Zatem lepiej panować nad własną gestykulacją, by przypadkowo nie przekazać czegoś obraźliwego.
Nawet powszechnie znane gesty, jak „ok” mogą wyglądać dwuznacznie, natomiast trzymanie rąk w kieszeniach i zakładanie nogi na nogę jest uznawane za niegrzeczne. Zachowujemy się też trochę inaczej. W Rosji w miejscach publicznych należy obowiązkowo zdjąć wierzchnie ubranie i pozostawić w szatni lub ładnie złożone trzymać przy sobie. Załatwianie jakichkolwiek spraw w płaszczu i czapce postrzega się jako objaw prostactwa. Nie powinno się też pogwizdywać, czy nucić pod nosem, bo to przynosi pecha w interesach. Rosjanie są ogólnie rzecz biorąc dość przesądni, to w końcu od nich zapożyczyliśmy odpukiwanie w niemalowane i przysiadanie na kilka sekund przed wyjściem z domu. Z tradycją nie wygramy, więc lepiej na nią nie gwizdać.
Wilk i zając
Rosjanie są z reguły twardymi negocjatorami. Odporni psychicznie i pewni siebie, nie dają się łatwo zbić z tropu. Wiele technik psychologicznych np. rotacji negocjatorów, dekoncentrowania, dobry - zły, tysiąca wyjątków, kompletnie na nich nie działa. Negocjując z nimi trzeba więc z góry nastawić się, że nie będzie wcale łatwo. Rosjanie nie poddają się presji czasu. Przeciwnie, często celowo przedłużają wstępny etap rozmów (żmudny sam w sobie, ze względu na biurokratyczne zasieki), by wymusić na coraz bardziej zniecierpliwionym partnerze jak największe ustępstwa. Chętnie organizują też kolacje biznesowe, licząc że rozmówca ma „słabą głowę”, a nieformalna atmosfera zrobi swoje.
Nie pozwalają drugiej stronie renegocjować zawartych porozumień, choć sami często to robią. Mimo wszechobecnego w Rosji chaosu i absurdów tamtejszej gospodarki, Rosjanie są dobrymi specjalistami w wielu dziedzinach i przystępują do interesów lepiej przygotowani, niż by się mogło wydawać. Lekceważenie takiego przeciwnika może okazać się poważnym błędem.
Z rad praktycznych, warto wziąć sobie do serca poniższe uwagi. Dobrze jest utrzymywać stały kontakt wzrokowy z rosyjskim rozmówcą, nawet jeśli komunikujemy się z nim za pośrednictwem tłumacza. Zwracajmy się również bezpośrednio do niego, pomijając inne, obecne przy tym osoby. Akceptowaną (i generalnie wyczekiwaną) grę stanowi nagłe przerywanie rozmów i opuszczanie sali konferencyjnej w lepiej lub gorzej udawanym gniewie. To swego rodzaju przerywnik, który Rosjanie często stosują i który również zastosować mogą (a nawet powinni!) obcokrajowcy. Niedopuszczalne u obcojęzycznego partnera są natomiast hałaśliwość i zbytnia poufałość, choć, co ciekawe, sami Rosjanie są z natury głośni i lubią budować wrażenie zażyłych relacji (niespodziewanie przechodząc z formy „Pan” na „ty”, poklepując po ramieniu, pytając o sprawy rodzinne). Te dwa wskazane elementy są jednak w rosyjskiej kulturze biznesowej ewidentnie zarezerwowane dla gospodarza, a dostrojenie się obcokrajowca do tradycyjnych dla Rosjan form ekspresji, przysporzy mu opinii łatwo dającego się zmanipulować. Natomiast bardzo dobrze przyjmowane są na Wschodzie niewielkie przysługi, jak na przykład podwiezienie kogoś, pomoc przy krótkich tłumaczeniach, użyczenie telefonu itd. Takie drobiazgi budują atmosferę wzajemnego szacunku, a to Rosjanie właśnie zdają się być przewrażliwieni na punkcie tego, by czasem nie patrzono na nich z góry. Narodowe kompleksy leczą z reguły pokazem siły.
Rosjanie oczekują od obcokrajowców, że będą wyglądać i zachowywać się jak obcokrajowcy. Dlatego też klasyczny, zachodnioeuropejski strój służbowy, niewątpliwie wyróżniający się na tle nieco kiczowatej mody wschodniosłowiańskiej, będzie swego rodzaju znakiem rozpoznawczym. Dla dobra własnego interesu nie warto wtapiać się w tłum, bo akurat w biznesie Rosja traktuje obcokrajowców priorytetowo. Bardzo dobrym pomysłem jest również stworzenie własnego systemu identyfikacyjnego na rynku wschodnim, tj. przygotowanie rosyjskojęzycznych wizytówek, teczek ofertowych, papieru firmowego, materiałów informacyjnych itd. Europa Wschodnia lubi także to, co Zachodniej zdążyło się już znudzić, a więc wszelkiego rodzaju gifty firmowe.
W ogóle wręczanie prezentów, niestosowne w rozumieniu Polaków, stanowi nieodłączny element rosyjskich interesów. Warto zatem przemyśleć tę kwestię i ewentualnie przygotować dla Rosjan ładne, neutralne i kojarzone z Polską gifty, opatrzone firmowym logo. Najlepszym prezentem dla rosyjskiego partnera będzie pewnie jednak czyste konto i brak uprzedzeń. Takie podejście zwykle procentuje.