Teatr Przejdź do:

SZTUKA DLA SZTUKI,

czyli jak zostać krytykiem teatralnym bez wysiłku

Ewa Orczykowska


Na początek obalmy pierwszy mit: nie trzeba znać się na teatrze, aby móc w elokwentny sposób wypowiedzieć się o sztuce, którą właśnie lub ostatnio się widziało. Na teatrze znać się jednak wypada: ostatnie kilka lat pokazało, że popularnością w zawrotnym tempie goni kino i koncert, a jego zróżnicowany repertuar przyciąga coraz szerszą publiczność. W teatrze się bywa i o teatrze się dyskutuje, niezależnie od tego czy jest się humanistą, czy biznesmenem. Dobra wiadomość jest taka, że i jeden, i drugi mogą o nim rozmawiać z równym powodzeniem i na równym poziomie.

test

Jest rzeczą oczywistą, że w ostatecznym rozrachunku to, co po nas pozostaje, to wizerunek. Pójść na przedstawienie, nie zasnąć i na podstawie niniejszego tekstu wyciągnąć proste wnioski – oto warunki które należy spełnić, by pozostawić po sobie wrażenie wytrawnego bywalca teatru. Oczywiście jeżeli naszym rozmówcą będzie krytyk z prawdziwego zdarzenia, poniższe wskazówki mogą okazać się niewystarczające. Sprawdzą się one jednak idealnie, jeżeli będziemy chcieli zabłysnąć w towarzystwie, którego wiedza o teatrze jest mniej więcej na naszym poziomie zaawansowania.

I tutaj nadszedł czas na obalenie mitu numer dwa: sztuka nie musi pochłaniać naszej uwagi w stu procentach, a my nie musimy zapamiętywać szczegółów każdej sceny. Liczy się ogólne wrażenie, jakie wyniesiemy i wystarczy, że zawiera się ono w jednym zdaniu. Resztę swobodnie wypełnią słowne klisze.

W zależności od tego, na jaką sztukę się wybieramy, istnieje kilka sposobów patrzenia na to, co oglądamy na scenie, a co za tym idzie kilka punktów wyjścia, które mogą posłużyć do zbudowania merytorycznej, treściwej oceny. 

Reżyser, scenariusz, aktorzy i muzyka – zwrócenie uwagi na te cztery podstawowe elementy pozwoli uniknąć wpadki przy rozmawianiu o teatrze. Każde z tych zagadnień, rozwinięte w enigmatyczny sposób, pozwoli nam pozostawić po sobie wrażenie zaangażowanego i zaznajomionego z tematem widza. Oczywiście rozsądniej byłoby na bieżąco rozwijać swoją wiedzę.  Po co jednak wyważać otwarte drzwi?

test

Reżyser

Jeżeli w głowie mamy kompletną pustkę, a to co oglądaliśmy przez ostatnie kilkadziesiąt minut absolutnie z niczym nam się nie kojarzy, zawsze warto przywołać postać reżysera. I tutaj do wyboru mamy kilka tropów. Najprostszym jest porównanie jego obecnej premiery do poprzedniego spektaklu (wypada wiedzieć, co reżyser zrobił wcześniej) i zdiagnozować, czy artysta rozwinął się, czy może wręcz przeciwnie – przeżywa twórczy kryzys. Enigmatycznym, a jakże wiele mówiącym jest stwierdzenie: „Po X spodziewałem się czegoś lepszego” – dajemy w ten sposób do zrozumienia, że wiemy kim jest X i jesteśmy zaznajomieni z jego twórczością. Równie skuteczne jest porównanie artysty do innego, czyli na przykład: „Nie było to najgorsze, ale to przecież nie to co Y” – tutaj ujawnia się już nasza pogłębiona wiedza i znajomość obecnie panujących trendów.

Ale przedstawienie równie dobrze może nam się podobać, wtedy zamiennie powiemy: „X bardzo nas zaskoczył”, lub: „Wiedzieliśmy, że Y pokaże coś takiego”. Jasnym jest, że możemy spodziewać się prośby o rozwinięcie myśli. Wówczas odnosimy się do scenariusza, aktorów lub muzyki.


Scenariusz

test

Może być oryginalny – napisany przez dramatopisarza, lub adaptowany. Ten zazwyczaj tworzy dramaturg, którego zadanie polega na wyciągnięciu z tekstu najważniejszych sensów i „opakowaniu” ich w tekst w formie jak najbardziej przystępnej dla współczesnego widza. Sama praca dramaturga jest coraz bardziej doceniana, a każdy szanujący się teatr zatrudnia na to stanowisko przynajmniej jedną osobę. Jeśli więc mamy do czynienia z adaptacją, zadanie jest zdecydowanie łatwiejsze – przed pójściem na spektakl można sięgnąć do oryginału, a porównanie do niego może stać się punktem wyjścia do dyskusji na temat sztuki – zwłaszcza, że uwspółcześnione wersje klasyki literatury, które często goszczą na deskach największych polskich scen, pozostawiają wiele do życzenia. Zaczepnym tematem może stać się tutaj podejście i szacunek (lub jego brak) do tradycji – czy młodzi reżyserzy nie traktują wielkich dzieł zbyt pobłażliwie?

Jeśli nie wiadomo o co chodzi bohaterom, zapewne walczą o wolność, jeśli nie można zgadnąć do czego dążą, to być może do szczęścia lub destrukcji (nigdy do stabilnego uczucia), a w swoich działaniach kierują się indywidualizmem. Teatr w skomplikowany sposób zawsze stara się nakreślić obraz współczesnego społeczeństwa: niestabilnego, pozbawionego zasad moralnych, zniszczonego przez konsumpcjonizm i coraz bardziej biernego intelektualnie. Ciekawym zabiegiem są również próby stawiania sądów o historycznej przeszłości: teatr, podobnie jak politycy, usiłuje rozliczać z Holocaustu, PRL-u, zbrodni wojennych, a nawet bieżących wydarzeń. Jeśli mamy do czynienia z tego typu przedstawieniem, warto podjąć dyskusję na temat „oswajania” historii. Przy obu typach scenariuszy, zawsze pozostaje modna i aktualna debata na temat roli i miejsca teatru we współczesnym świecie: czy teatr posiada istotne prawo głosu, czy może powinien być tylko rozrywką? I, co może istotniejsze, czy ma on jakikolwiek wpływ na kształtowanie opinii?

Czy takie podejście nie deformuje sensu dzieł i go nie upraszcza? – to podstawowe pytania, które można sobie zadać, idąc na współczesną wersję Gombrowicza, Reymonta czy Słowackiego.

Inaczej sprawa wygląda, gdy mamy do czynienia z oryginalnym skryptem. Tutaj musimy zdać się na własną wiedzę dotyczącą problemów współczesności – bo te najczęściej poruszane są w najmodniejszych sztukach. Kluczem do zrozumienia „postmodernistycznego” teatru jest umiejętne wychwytywanie uniwersalnych symboli, które często opakowane są w dziwną, niezrozumiałą formę.

test


Kluczem do zrozumienia „postmodernistycznego” teatru jest umiejętne wychwytywanie uniwersalnych symboli, które często opakowane są w dziwną, niezrozumiałą formę.

Warto przy tym wszystkim zapamiętać, że wymianę zdań dotyczącą teatru zwykło się nazywać - zamiast rozmowy - dyskursem (co w potocznym języku znaczy dokładnie to samo).

Aktorzy

To najczęściej ich ocena jako pierwsza staje się przedmiotem ożywionej dyskusji w teatralnym foyer. Urzekli, czy może zawiedli oczekiwania?

test

W ich przypadku podstawowym kryterium i jednocześnie stwierdzeniem, na które może się zdobyć każdy, jest ich wiarygodność. Czy aktor zdołał nas przekonać do siebie swoją rolą? Przy tym elemencie spektaklu warto zwrócić na powszechną już praktykę pokazywania nagości na scenie. Nie powinna ona razić, ale też w większości przypadków uważana jest za zbędną. Zazwyczaj zgadzają się na nią młodzi aktorzy – i tutaj ujawnia się kolejny temat do okołoteatralnej dyskusji, a mianowicie aktorstwo jako zawód. Krąży opinia, że wraz ze Zbigniewem Zapasiewiczem, a już na pewno z Jerzym Stuhrem, skończy się era „wytrawnych” artystów, a ich miejsce zajmą aktorzy z przypadku, którym na scenie musi pomagać scenografia i multimedia. Przy ocenie aktorów wypada więc zwrócić uwagę na ich profesjonalizm. W połączeniu z wiarygodnością, da nam on ogólną opinię na temat gry aktorskiej. Zawsze warto też wyróżnić kogoś z obsady, a gdy wiemy kto był literackim pierwowzorem bohatera – porównać jego kreację do oryginału. 

Muzyka

W spektaklu teatralnym może odgrywać bardzo ważną (a w musicalach kluczową) rolę. Przy jej ocenie wystarczy odpowiedź na podstawowe pytanie: czy nie przeszkadzała spektaklowi, prościej mówiąc, czy jej obecność nie była dla nas drażniąca. Jeśli tak – mamy gotową receptę. I tu również może (choć najczęściej tak nie jest) pojawić się znane nazwisko. Dobrze więc przeanalizować afisz, bo twórca muzyki jest obok reżysera i scenografa najczęściej wymienianą postacią. Nie zawsze są to autorskie kompozycje – znacznie częściej możemy spotkać się ze znanymi utworami lub też brakiem wyraźnej ścieżki dźwiękowej.

test

Muzyka służy spektaklowi do dodatkowego podkreślenia kluczowych momentów. Częstym zabiegiem, stosowanym przez reżyserów, jest powtarzanie jednego motywu muzycznego (dźwięku, odgłosu) dla uwydatnienia najistotniejszych sytuacji, co ułatwia widzowi wartościowanie wydarzeń i ich późniejszą ocenę. Może jednak również zdarzyć się, że muzyka jest po prostu rozrywkowym, nic nie znaczącym dodatkiem. Jak to rozpoznać? Po zachowaniu aktorów. Jeżeli swoim zachowaniem na scenie sugerują, że powinniśmy skupić się na muzyce, prawdopodobnie odgrywa ona istotną rolę. Jeśli w tle towarzyszy ona temu, co dzieje się na deskach – z powodzeniem możemy ją pominąć i podsumować jako lekką i przyjemną. 

SZTUKA DLA SZTUKI,

czyli jak zostać krytykiem teatralnym bez wysiłku

Ewa Orczykowska


Na początek obalmy pierwszy mit: nie trzeba znać się na teatrze, aby móc w elokwentny sposób wypowiedzieć się o sztuce, którą właśnie lub ostatnio się widziało. Na teatrze znać się jednak wypada: ostatnie kilka lat pokazało, że popularnością w zawrotnym tempie goni kino i koncert, a jego zróżnicowany repertuar przyciąga coraz szerszą publiczność. W teatrze się bywa i o teatrze się dyskutuje, niezależnie od tego czy jest się humanistą, czy biznesmenem. Dobra wiadomość jest taka, że i jeden, i drugi mogą o nim rozmawiać z równym powodzeniem i na równym poziomie.

Jest rzeczą oczywistą, że w ostatecznym rozrachunku to, co po nas pozostaje, to wizerunek. Pójść na przedstawienie, nie zasnąć i na podstawie niniejszego tekstu wyciągnąć proste wnioski – oto warunki które należy spełnić, by pozostawić po sobie wrażenie wytrawnego bywalca teatru. Oczywiście jeżeli naszym rozmówcą będzie krytyk z prawdziwego zdarzenia, poniższe wskazówki mogą okazać się niewystarczające. Sprawdzą się one jednak idealnie, jeżeli będziemy chcieli zabłysnąć w towarzystwie, którego wiedza o teatrze jest mniej więcej na naszym poziomie zaawansowania.

I tutaj nadszedł czas na obalenie mitu numer dwa: sztuka nie musi pochłaniać naszej uwagi w stu procentach, a my nie musimy zapamiętywać szczegółów każdej sceny. Liczy się ogólne wrażenie, jakie wyniesiemy i wystarczy, że zawiera się ono w jednym zdaniu. Resztę swobodnie wypełnią słowne klisze.

W zależności od tego, na jaką sztukę się wybieramy, istnieje kilka sposobów patrzenia na to, co oglądamy na scenie, a co za tym idzie kilka punktów wyjścia, które mogą posłużyć do zbudowania merytorycznej, treściwej oceny. 

Reżyser, scenariusz, aktorzy i muzyka – zwrócenie uwagi na te cztery podstawowe elementy pozwoli uniknąć wpadki przy rozmawianiu o teatrze. Każde z tych zagadnień, rozwinięte w enigmatyczny sposób, pozwoli nam pozostawić po sobie wrażenie zaangażowanego i zaznajomionego z tematem widza. Oczywiście rozsądniej byłoby na bieżąco rozwijać swoją wiedzę.  Po co jednak wyważać otwarte drzwi?

Reżyser

Jeżeli w głowie mamy kompletną pustkę, a to co oglądaliśmy przez ostatnie kilkadziesiąt minut absolutnie z niczym nam się nie kojarzy, zawsze warto przywołać postać reżysera. I tutaj do wyboru mamy kilka tropów. Najprostszym jest porównanie jego obecnej premiery do poprzedniego spektaklu (wypada wiedzieć, co reżyser zrobił wcześniej) i zdiagnozować, czy artysta rozwinął się, czy może wręcz przeciwnie – przeżywa twórczy kryzys. Enigmatycznym, a jakże wiele mówiącym jest stwierdzenie: „Po X spodziewałem się czegoś lepszego” – dajemy w ten sposób do zrozumienia, że wiemy kim jest X i jesteśmy zaznajomieni z jego twórczością. Równie skuteczne jest porównanie artysty do innego, czyli na przykład: „Nie było to najgorsze, ale to przecież nie to co Y” – tutaj ujawnia się już nasza pogłębiona wiedza i znajomość obecnie panujących trendów.

Ale przedstawienie równie dobrze może nam się podobać, wtedy zamiennie powiemy: „X bardzo nas zaskoczył”, lub: „Wiedzieliśmy, że Y pokaże coś takiego”. Jasnym jest, że możemy spodziewać się prośby o rozwinięcie myśli. Wówczas odnosimy się do scenariusza, aktorów lub muzyki.


Scenariusz

Może być oryginalny – napisany przez dramatopisarza, lub adaptowany. Ten zazwyczaj tworzy dramaturg, którego zadanie polega na wyciągnięciu z tekstu najważniejszych sensów i „opakowaniu” ich w tekst w formie jak najbardziej przystępnej dla współczesnego widza. Sama praca dramaturga jest coraz bardziej doceniana, a każdy szanujący się teatr zatrudnia na to stanowisko przynajmniej jedną osobę. Jeśli więc mamy do czynienia z adaptacją, zadanie jest zdecydowanie łatwiejsze – przed pójściem na spektakl można sięgnąć do oryginału, a porównanie do niego może stać się punktem wyjścia do dyskusji na temat sztuki – zwłaszcza, że uwspółcześnione wersje klasyki literatury, które często goszczą na deskach największych polskich scen, pozostawiają wiele do życzenia. Zaczepnym tematem może stać się tutaj podejście i szacunek (lub jego brak) do tradycji – czy młodzi reżyserzy nie traktują wielkich dzieł zbyt pobłażliwie?

Czy takie podejście nie deformuje sensu dzieł i go nie upraszcza? – to podstawowe pytania, które można sobie zadać, idąc na współczesną wersję Gombrowicza, Reymonta czy Słowackiego.

Inaczej sprawa wygląda, gdy mamy do czynienia z oryginalnym skryptem. Tutaj musimy zdać się na własną wiedzę dotyczącą problemów współczesności – bo te najczęściej poruszane są w najmodniejszych sztukach. Kluczem do zrozumienia „postmodernistycznego” teatru jest umiejętne wychwytywanie uniwersalnych symboli, które często opakowane są w dziwną, niezrozumiałą formę.


Kluczem do zrozumienia „postmodernistycznego” teatru jest umiejętne wychwytywanie uniwersalnych symboli, które często opakowane są w dziwną, niezrozumiałą formę.

Jeśli nie wiadomo o co chodzi bohaterom, zapewne walczą o wolność, jeśli nie można zgadnąć do czego dążą, to być może do szczęścia lub destrukcji (nigdy do stabilnego uczucia), a w swoich działaniach kierują się indywidualizmem. Teatr w skomplikowany sposób zawsze stara się nakreślić obraz współczesnego społeczeństwa: niestabilnego, pozbawionego zasad moralnych, zniszczonego przez konsumpcjonizm i coraz bardziej biernego intelektualnie. Ciekawym zabiegiem są również próby stawiania sądów o historycznej przeszłości: teatr, podobnie jak politycy, usiłuje rozliczać z Holocaustu, PRL-u, zbrodni wojennych, a nawet bieżących wydarzeń. Jeśli mamy do czynienia z tego typu przedstawieniem, warto podjąć dyskusję na temat „oswajania” historii. Przy obu typach scenariuszy, zawsze pozostaje modna i aktualna debata na temat roli i miejsca teatru we współczesnym świecie: czy teatr posiada istotne prawo głosu, czy może powinien być tylko rozrywką? I, co może istotniejsze, czy ma on jakikolwiek wpływ na kształtowanie opinii?

Warto przy tym wszystkim zapamiętać, że wymianę zdań dotyczącą teatru zwykło się nazywać - zamiast rozmowy - dyskursem (co w potocznym języku znaczy dokładnie to samo).

Aktorzy

To najczęściej ich ocena jako pierwsza staje się przedmiotem ożywionej dyskusji w teatralnym foyer. Urzekli, czy może zawiedli oczekiwania?

W ich przypadku podstawowym kryterium i jednocześnie stwierdzeniem, na które może się zdobyć każdy, jest ich wiarygodność. Czy aktor zdołał nas przekonać do siebie swoją rolą? Przy tym elemencie spektaklu warto zwrócić na powszechną już praktykę pokazywania nagości na scenie. Nie powinna ona razić, ale też w większości przypadków uważana jest za zbędną. Zazwyczaj zgadzają się na nią młodzi aktorzy – i tutaj ujawnia się kolejny temat do okołoteatralnej dyskusji, a mianowicie aktorstwo jako zawód. Krąży opinia, że wraz ze Zbigniewem Zapasiewiczem, a już na pewno z Jerzym Stuhrem, skończy się era „wytrawnych” artystów, a ich miejsce zajmą aktorzy z przypadku, którym na scenie musi pomagać scenografia i multimedia. Przy ocenie aktorów wypada więc zwrócić uwagę na ich profesjonalizm. W połączeniu z wiarygodnością, da nam on ogólną opinię na temat gry aktorskiej. Zawsze warto też wyróżnić kogoś z obsady, a gdy wiemy kto był literackim pierwowzorem bohatera – porównać jego kreację do oryginału. 

Muzyka

W spektaklu teatralnym może odgrywać bardzo ważną (a w musicalach kluczową) rolę. Przy jej ocenie wystarczy odpowiedź na podstawowe pytanie: czy nie przeszkadzała spektaklowi, prościej mówiąc, czy jej obecność nie była dla nas drażniąca. Jeśli tak – mamy gotową receptę. I tu również może (choć najczęściej tak nie jest) pojawić się znane nazwisko. Dobrze więc przeanalizować afisz, bo twórca muzyki jest obok reżysera i scenografa najczęściej wymienianą postacią. Nie zawsze są to autorskie kompozycje – znacznie częściej możemy spotkać się ze znanymi utworami lub też brakiem wyraźnej ścieżki dźwiękowej.

Muzyka służy spektaklowi do dodatkowego podkreślenia kluczowych momentów. Częstym zabiegiem, stosowanym przez reżyserów, jest powtarzanie jednego motywu muzycznego (dźwięku, odgłosu) dla uwydatnienia najistotniejszych sytuacji, co ułatwia widzowi wartościowanie wydarzeń i ich późniejszą ocenę. Może jednak również zdarzyć się, że muzyka jest po prostu rozrywkowym, nic nie znaczącym dodatkiem. Jak to rozpoznać? Po zachowaniu aktorów. Jeżeli swoim zachowaniem na scenie sugerują, że powinniśmy skupić się na muzyce, prawdopodobnie odgrywa ona istotną rolę. Jeśli w tle towarzyszy ona temu, co dzieje się na deskach – z powodzeniem możemy ją pominąć i podsumować jako lekką i przyjemną. 

Wykłady

Zobacz wszystkie
wróć do góry

Warto zobaczyć

Warto zobaczyć

Nasze publikacje

Oferty

Teatr

Zobacz inne teksty