Zdrowie Przejdź do:


Kawowe opowieści

Agnieszka Paśnik-Kijanka


Wokół niej narosło nadspodziewanie dużo legend. Jan Sebastian Bach poświęcił jej kantatę, papież Klemens VIII przeprowadził na niej egzorcyzmy, zaś jej najszlachetniejsza odmiana trafia na świat wprost ze zwierzęcych trzewi. Współcześnie stanowi jeden z najbardziej charakterystycznych atrybutów kultury biznesu. Kawa.

test

Początków tej historii możemy się tylko domyślać. Ciekawską istotę, jaką jest człowiek, pewnie zaintrygował niezwykły zapach spalonych ziaren. Być może spróbował kawy przez przypadek, a może – z rozmysłem. Są tacy, którzy twierdzą, że praprzodek podpatrzył owce, spożywające owoce kawowca i w efekcie brykające energiczniej od innych. I to mu dało do myślenia. Czerwonym, energetyzującym owocom nadał nazwę kohwet, co oznacza siłę i uzależnił się od ich smaku na zawsze. Jakie wrażenia pozostawił na praprzodku ten pierwszy łyk, nigdy się nie dowiemy. Ale możemy to poczuć za każdym razem, gdy sięgamy po filiżankę z pachnącą zawartością.

test

Masala Latte

Kawa pochodzi z Etiopii. W I tysiącleciu p.n.e. regularnie ją tam spożywano, bynajmniej nie w „mokrej” postaci. Dla pobudzenia owoce kawowca podjadano wprost z krzaka, bądź gotowano z dodatkiem soli i masła. Około XVIII wieku aromatyczne ziarna dotarły do Jemenu w kupieckich sakwach i tu właśnie, w świecie islamu, przypuszczalnie wymyślono sposób ich prażenia, rozdrabniania i łączenia z wrzącą cieczą. Powstały w ten sposób napój rozlał się po świecie wraz z arabską ekspansją. Choć sami Arabowie nader starannie strzegli opracowanej przez siebie receptury, sekret i tak się wydał. Legenda mówi o udającym się do Mekki pielgrzymie, który zdobył w tej podróży ziarna kawowca i zabrał je z sobą do rodzinnych Indii. Te siedem ziaren dało ponoć początek całej uprawie kawy w niearabskim świecie.

Do Europy trafiła ona właśnie z Indii, przewożona na statkach holenderskich i brytyjskich kolonizatorów. Bezpośrednio do Francji sprowadzono ją natomiast w XVII wieku, gdzie uświetniła paryskie przyjęcie tureckiego posła Mustafa Paszy.


Cafe á la romanse

Stary kontynent początkowo z niepokojem spoglądał na nieznany, pogański napój. Kawa była wszak wymysłem innowierców, środkiem pobudzającym o niejasnej zasadzie działania i niepożądanej barwie, której symbolikę odczytywano jednoznacznie.

Chrześcijańskiemu światu podarował ją papież Klemens VIII, dokonując jej oficjalnego poświęcenia. W następstwie religijnej aprobaty Europa ruszyła z jej uprawą na skolonizowanych terytoriach, jako że jej własny klimat wyraźnie kawie nie służył. Sadzono ją na Martynice, Cejlonie, Jawie, Sumatrze i Filipinach, Gujanie Francuskiej, Haiti, Jamajce, w Meksyku i Wenezueli. Wreszcie w początkach XVIII wieku Portugalczycy skradli z Gujany sadzonki i założyli własne plantacje w Brazylii. Niejaki Francisco de Melo Palheta, specjalnie do tego zadania wydelegowany, by zdobyć kwiaty kawowca, uwiódł żonę tamtejszego gubernatora. Oficer Palheta został później czołowym producentem brazylijskiej kawy, tajemnie skradzionej na zmianę z pocałunkami gubernatorowej. Niecałe sto lat zabrał kawie podbój całego świata. Z delikatesu, dostępnego nielicznym, stała się napitkiem niezwykle lubianym, a nawet hołubionym, w wielu krajach i kulturach.

test

Kawa po wiedeńsku

Do Polski kawa trafiła właściwie wprost z bitewnego pola. Jerzy Franciszek Kulczycki w nagrodę za bohaterstwo, wykazane podczas oblężenia Wiednia w 1863, otrzymał ją w nagrodę. Za zgodą Jana III Sobieskiego zachował bowiem zapas ziarna, porzucony przez uciekających Turków. Rzutki Polak ubił historyczny interes na tym, co jego bitewni współtowarzysze uznali za karmę dla wielbłądów. Otworzył bowiem w Wiedniu jedną z pierwszych kawiarni. W Domu Pod Błękitną Butelką, na ulicy Schlossergassl obok katedry miał ponoć serwować ciastka w kształcie tureckiego półksiężyca oraz właśnie kawę z mlekiem lub miodem.

test

Na cześć tamtych wydarzeń właściciele wiedeńskich kawiarenek wystawiają w oknach portrety Kulczyckiego, który z żołnierza przebranżowił się na patrona wszystkich kawoszy.

Początkowo Polacy pili kawę przygotowywaną na arabską modłę, tj. czarną i gorzką, bez dodatków. Jednak pod koniec XVIII wieku zaczęto okraszać ją cukrem i śmietaną – w ten sposób powstała kawa serwowana „po polsku”. Czarną zarezerwowano na dni postne. Wśród mniej zamożnych upowszechnił się zwyczaj wytwarzania kawopodobnych napojów z palonych żołędzi, bobu lub grochu. W początkach XIX wieku we Włocławku powstała pierwsza wytwórnia kawy zbożowej. Tej samej, która w okresie PRL-u niejednemu Polakowi obrzydła do granic możliwości. Powojenne niedobory kawy znacząco pogłębiła władza ludowa, uparcie trwając przy rodzimej produkcji. Bezkofeinowy substytut nie mógł jednak zastąpić oryginału tak, jak i szklanka nie dała rady filiżankom.

Dlatego też kawa stała się swego czasu najpowszechniejszą, bo i najbardziej pożądaną, łapówką a „Inka” weszła do historii polskiej kultury.


Espresso Extreme

Zasadniczo rozróżnia się dwa podstawowe gatunki kawy, gdyż wszystkie pozostałe stanowią rozmaite krzyżówki tychże. Arabica wywodzi się z Jemenu. To starszy i szlachetniejszy gatunek o twardych ziarnach. W XIX wieku odkryto Robustę, która jest wytrzymalsza niż Arabica, wcześniej owocuje i zawiera więcej kofeiny.

test

Najbardziej pożądaną, kontrowersyjną i w efekcie – najdroższą odmianą kawy jest z kolei indonezyjska Kopi Luwak. Zanim ludzkość wkroczyła w erę cyfrową, nie raz i nie dwa powątpiewano w autentyczność pochodzenia tej odmiany. Dziś Internet w sekundę potwierdza najgorszy z możliwych scenariuszy – najsmaczniejszą ponoć kawę świata rzeczywiście wydobywa się ze zwierzęcych odchodów. Jej nazwa wszystko tłumaczy, bo „kopi” oznacza po prostu kawę, a „luwak” to ni mniej ni więcej, jak tylko niewielki roślinożerca, podobny do łasicy. To właśnie on jest producentem sławnego delikatesu i monopolistą w tym względzie. Nocami ów łakun zjada owoce kawowca, które przechodząc przez jego przewód pokarmowy, tracą celulozowe osłonki w kontakcie z kwasem mlekowym. Następnie są w całości wydalane już w „oczyszczonej” postaci. Dzięki temu ziarna tracą gorycz i ich właściwy aromat objawia się au naturelle. Ponoć kawa Kopi Luwak ma wyraźną czekoladowo-karmelową nutę. I smakuje dżunglą.

Każda kultura wypracowała swój własny, indywidualny styl przyrządzania, serwowania i picia kawy. Ludzkość okazała się nieprawdopodobnie kreatywna w zażywaniu tej używki. Włosi nie dowierzają bezdusznym ekspresom ciśnieniowym i codziennie pieszczotliwie parzą kawę w swych mokach, których nigdy nie kala żaden detergent. Japończycy dodają do kawy mleko sojowe. Brazylijczycy, jak Bóg przykazał, piją ją gęstą i czarną niczym smoła, najchętniej w towarzystwie. Hindusi preparują coś na kształt mdłego kakao o pięknym, korzennym zapachu, z dodatkiem dużej ilości cukru i mocno spienionego mleka. Dla Amerykanów liczy się tylko rozmiar. Hiszpanie, jak na hedonistów przystało, tworzą małe arcydzieła z warstw kawy, skondensowanego mleka, alkoholu, czekolady i skórki cytrynowej.

test

Polacy w spadku po siermiężnej epoce komunizmu odziedziczyli kawową ekwilibrystykę – „zalewajki” w szklankach i plucie fusami. Jaki kraj, taka kawa – można by rzec.


Kawowe opowieści

Agnieszka Paśnik-Kijanka


Wokół niej narosło nadspodziewanie dużo legend. Jan Sebastian Bach poświęcił jej kantatę, papież Klemens VIII przeprowadził na niej egzorcyzmy, zaś jej najszlachetniejsza odmiana trafia na świat wprost ze zwierzęcych trzewi. Współcześnie stanowi jeden z najbardziej charakterystycznych atrybutów kultury biznesu. Kawa.

Początków tej historii możemy się tylko domyślać. Ciekawską istotę, jaką jest człowiek, pewnie zaintrygował niezwykły zapach spalonych ziaren. Być może spróbował kawy przez przypadek, a może – z rozmysłem. Są tacy, którzy twierdzą, że praprzodek podpatrzył owce, spożywające owoce kawowca i w efekcie brykające energiczniej od innych. I to mu dało do myślenia. Czerwonym, energetyzującym owocom nadał nazwę kohwet, co oznacza siłę i uzależnił się od ich smaku na zawsze. Jakie wrażenia pozostawił na praprzodku ten pierwszy łyk, nigdy się nie dowiemy. Ale możemy to poczuć za każdym razem, gdy sięgamy po filiżankę z pachnącą zawartością.


Masala Latte

Kawa pochodzi z Etiopii. W I tysiącleciu p.n.e. regularnie ją tam spożywano, bynajmniej nie w „mokrej” postaci. Dla pobudzenia owoce kawowca podjadano wprost z krzaka, bądź gotowano z dodatkiem soli i masła. Około XVIII wieku aromatyczne ziarna dotarły do Jemenu w kupieckich sakwach i tu właśnie, w świecie islamu, przypuszczalnie wymyślono sposób ich prażenia, rozdrabniania i łączenia z wrzącą cieczą. Powstały w ten sposób napój rozlał się po świecie wraz z arabską ekspansją. Choć sami Arabowie nader starannie strzegli opracowanej przez siebie receptury, sekret i tak się wydał. Legenda mówi o udającym się do Mekki pielgrzymie, który zdobył w tej podróży ziarna kawowca i zabrał je z sobą do rodzinnych Indii. Te siedem ziaren dało ponoć początek całej uprawie kawy w niearabskim świecie.

Do Europy trafiła ona właśnie z Indii, przewożona na statkach holenderskich i brytyjskich kolonizatorów. Bezpośrednio do Francji sprowadzono ją natomiast w XVII wieku, gdzie uświetniła paryskie przyjęcie tureckiego posła Mustafa Paszy.


Cafe á la romanse

Stary kontynent początkowo z niepokojem spoglądał na nieznany, pogański napój. Kawa była wszak wymysłem innowierców, środkiem pobudzającym o niejasnej zasadzie działania i niepożądanej barwie, której symbolikę odczytywano jednoznacznie.

Chrześcijańskiemu światu podarował ją papież Klemens VIII, dokonując jej oficjalnego poświęcenia. W następstwie religijnej aprobaty Europa ruszyła z jej uprawą na skolonizowanych terytoriach, jako że jej własny klimat wyraźnie kawie nie służył. Sadzono ją na Martynice, Cejlonie, Jawie, Sumatrze i Filipinach, Gujanie Francuskiej, Haiti, Jamajce, w Meksyku i Wenezueli. Wreszcie w początkach XVIII wieku Portugalczycy skradli z Gujany sadzonki i założyli własne plantacje w Brazylii. Niejaki Francisco de Melo Palheta, specjalnie do tego zadania wydelegowany, by zdobyć kwiaty kawowca, uwiódł żonę tamtejszego gubernatora. Oficer Palheta został później czołowym producentem brazylijskiej kawy, tajemnie skradzionej na zmianę z pocałunkami gubernatorowej. Niecałe sto lat zabrał kawie podbój całego świata. Z delikatesu, dostępnego nielicznym, stała się napitkiem niezwykle lubianym, a nawet hołubionym, w wielu krajach i kulturach.

Kawa po wiedeńsku

Do Polski kawa trafiła właściwie wprost z bitewnego pola. Jerzy Franciszek Kulczycki w nagrodę za bohaterstwo, wykazane podczas oblężenia Wiednia w 1863, otrzymał ją w nagrodę. Za zgodą Jana III Sobieskiego zachował bowiem zapas ziarna, porzucony przez uciekających Turków. Rzutki Polak ubił historyczny interes na tym, co jego bitewni współtowarzysze uznali za karmę dla wielbłądów. Otworzył bowiem w Wiedniu jedną z pierwszych kawiarni. W Domu Pod Błękitną Butelką, na ulicy Schlossergassl obok katedry miał ponoć serwować ciastka w kształcie tureckiego półksiężyca oraz właśnie kawę z mlekiem lub miodem.

Na cześć tamtych wydarzeń właściciele wiedeńskich kawiarenek wystawiają w oknach portrety Kulczyckiego, który z żołnierza przebranżowił się na patrona wszystkich kawoszy.

Początkowo Polacy pili kawę przygotowywaną na arabską modłę, tj. czarną i gorzką, bez dodatków. Jednak pod koniec XVIII wieku zaczęto okraszać ją cukrem i śmietaną – w ten sposób powstała kawa serwowana „po polsku”. Czarną zarezerwowano na dni postne. Wśród mniej zamożnych upowszechnił się zwyczaj wytwarzania kawopodobnych napojów z palonych żołędzi, bobu lub grochu. W początkach XIX wieku we Włocławku powstała pierwsza wytwórnia kawy zbożowej. Tej samej, która w okresie PRL-u niejednemu Polakowi obrzydła do granic możliwości. Powojenne niedobory kawy znacząco pogłębiła władza ludowa, uparcie trwając przy rodzimej produkcji. Bezkofeinowy substytut nie mógł jednak zastąpić oryginału tak, jak i szklanka nie dała rady filiżankom.

Dlatego też kawa stała się swego czasu najpowszechniejszą, bo i najbardziej pożądaną, łapówką a „Inka” weszła do historii polskiej kultury.


Espresso Extreme

Zasadniczo rozróżnia się dwa podstawowe gatunki kawy, gdyż wszystkie pozostałe stanowią rozmaite krzyżówki tychże. Arabica wywodzi się z Jemenu. To starszy i szlachetniejszy gatunek o twardych ziarnach. W XIX wieku odkryto Robustę, która jest wytrzymalsza niż Arabica, wcześniej owocuje i zawiera więcej kofeiny.

Najbardziej pożądaną, kontrowersyjną i w efekcie – najdroższą odmianą kawy jest z kolei indonezyjska Kopi Luwak. Zanim ludzkość wkroczyła w erę cyfrową, nie raz i nie dwa powątpiewano w autentyczność pochodzenia tej odmiany. Dziś Internet w sekundę potwierdza najgorszy z możliwych scenariuszy – najsmaczniejszą ponoć kawę świata rzeczywiście wydobywa się ze zwierzęcych odchodów. Jej nazwa wszystko tłumaczy, bo „kopi” oznacza po prostu kawę, a „luwak” to ni mniej ni więcej, jak tylko niewielki roślinożerca, podobny do łasicy. To właśnie on jest producentem sławnego delikatesu i monopolistą w tym względzie. Nocami ów łakun zjada owoce kawowca, które przechodząc przez jego przewód pokarmowy, tracą celulozowe osłonki w kontakcie z kwasem mlekowym. Następnie są w całości wydalane już w „oczyszczonej” postaci. Dzięki temu ziarna tracą gorycz i ich właściwy aromat objawia się au naturelle. Ponoć kawa Kopi Luwak ma wyraźną czekoladowo-karmelową nutę. I smakuje dżunglą.

Każda kultura wypracowała swój własny, indywidualny styl przyrządzania, serwowania i picia kawy. Ludzkość okazała się nieprawdopodobnie kreatywna w zażywaniu tej używki. Włosi nie dowierzają bezdusznym ekspresom ciśnieniowym i codziennie pieszczotliwie parzą kawę w swych mokach, których nigdy nie kala żaden detergent. Japończycy dodają do kawy mleko sojowe. Brazylijczycy, jak Bóg przykazał, piją ją gęstą i czarną niczym smoła, najchętniej w towarzystwie. Hindusi preparują coś na kształt mdłego kakao o pięknym, korzennym zapachu, z dodatkiem dużej ilości cukru i mocno spienionego mleka. Dla Amerykanów liczy się tylko rozmiar. Hiszpanie, jak na hedonistów przystało, tworzą małe arcydzieła z warstw kawy, skondensowanego mleka, alkoholu, czekolady i skórki cytrynowej.

Polacy w spadku po siermiężnej epoce komunizmu odziedziczyli kawową ekwilibrystykę – „zalewajki” w szklankach i plucie fusami. Jaki kraj, taka kawa – można by rzec.

Wykłady

Zobacz wszystkie
wróć do góry

Warto zobaczyć

Warto zobaczyć

Nasze publikacje

Okładka

Ochrona informacji

Grzegorz Wesołowski
Okładka

Zarządzanie zdrowiem

Rafał Bułdak,
Tomasz Sawczyn
Okładka

Informacje

Bartłomiej Klucznik
Okładka

Portret osobowości

Tomasz Piss

Oferty

Zdrowie

Zobacz inne teksty

Zdrowie

Zdrowie

Zdrowie